Nasza podróż troszkę się przedłużyła z powodu awarii na początku trasy (uszkodzone łożysko, drążek i opona) w sumie wszystkich napraw było z 5 godzin.
Wyjechaliśmy o 23 a na granicy byliśmy gdzieś o 9 czyli przez 10 godzin jakieś 360 km. Niezła średnia nam wyszła.
Po zakupie winetek ruszyliśmy przez Czechy w poszukiwaniu autostrady. Po przejechaniu ok. 100 km. wjechaliśmy na autostradę. Dalsza podróż przebiegała już przeważnie po drogach szybkiego ruchu (oprócz niektórych odcinków w górach i przy granicach).
Niestety z powodu niewielkich problemów z GPSem końcowy etap podróży odbywał się "na gębę", co było bardzo wesołe i urozmaicało nam podróż. Słynne określenie "sempe dritto" czyli "prosto" wywoływało u na uśmiech na twarzach.
Ale udało nam się w końcu dojechać o 21.55 czyli 5 minut przed zamknięciem Kempingu i zostaliśmy zakwaterowani. cdn...
Podróże Campingiem
wtorek, 7 czerwca 2011
czwartek, 19 maja 2011
Piękne wakacje - Marina di Venezia
Tak, i po urlopie. A było tak pięknie. Wybór padł na Camping położony na obrzeżach laguny weneckiej koło miejscowości Punta Sabbioni. Camping piękny, cztery gwiazdki (europejskie). Dopiero tam zobaczyłem jak wygląda porządny camping.
Można szczegóły zobaczyć na ich stronie :
www.marinadivenezia.it
cdn...
poniedziałek, 18 kwietnia 2011
Trochę z innej beczki - JetCar na Bemowie
Tak, to był weeckend. Na Warszawskim Bemowie odbyło się połączone otwarcie sezonu motocyklowego i wyścigów na 1/4 mili. Niestety z powodu zgonu mojego motocykla nie mogłem uczestniczyć w tych pierwszych, ale za to wybraliśmy się z rodzinką w niedzielę na wyścigi. Niestety na sam wjazd czekało nas rozczarowanie, ponieważ organizatorzy chyba z powodu kryzysu chcą szybciutko zarobić kupę kaski i bilety na wejście zrobili po 35 zł. Troszkę dużo. No ale trzeba zaszczepiać w dzieciach ducha motoryzacji.
Po zaparkowaniu auta poszliśmy oglądać wyścigi i okazało się, że za chwilę będzie pokaz przejazdu samochodu Jet Car - 6000 KM, prędkość na końcu 1/4 mili ponad 400 km/h. Tu możecie zobaczyć przejazd :
http://www.youtube.com/watch?v=mPpiauU8y0w
niesamowite wrażenie, taki huk, że łeb urywało.
Były również pokazy MonsterTruck`a, co prawda domowej konstrukcji ale zawsze. Dla dzieci radocha.
http://www.youtube.com/watch?v=9CFRtGYXr9k
Później wrzucę parę fotek. No dobra trzeba wracać do pracy.
Po zaparkowaniu auta poszliśmy oglądać wyścigi i okazało się, że za chwilę będzie pokaz przejazdu samochodu Jet Car - 6000 KM, prędkość na końcu 1/4 mili ponad 400 km/h. Tu możecie zobaczyć przejazd :
http://www.youtube.com/watch?v=mPpiauU8y0w
niesamowite wrażenie, taki huk, że łeb urywało.
Były również pokazy MonsterTruck`a, co prawda domowej konstrukcji ale zawsze. Dla dzieci radocha.
http://www.youtube.com/watch?v=9CFRtGYXr9k
Później wrzucę parę fotek. No dobra trzeba wracać do pracy.
środa, 6 kwietnia 2011
Gallus GPS: 54°22'46"N, 19°25'28"E
Poniżej uwidoczniony Camping Gallus jest właściwie połączeniem ośrodka wypoczynkowego i Campingu. Trafiliśmy tam troszkę przypadkowo. Szukaliśmy miejsca nad morzem ale w miarę najbliżej Warszawy i decyzja padła na mierzeję. Był to nasz pierwszy wspólny wyjazd cało rodzinny na camping. Miałem parę dni wolnych na początku września i akurat zrobiła się śliczna pogoda więc się zapakowaliśmy i w drogę.
Camping znaleźliśmy raczej przypadkowo ponieważ jest to chyba pierwszy camping w Krynicy. Skręca się w lewo i pod górkę. Urzekł nas teren a i cena nie była zbyt wygórowana. Postawiliśmy naszą przyczepę na górze w pięknym sosnowym lesie. Pierwsze oględziny utwierdziły nas w wyborze. Wszędzie gniazdka, sanitariaty rewelacja. Dwie duże umywalnie męskie i dwie żeńskie. Gdy jedna była czyszczona to druga była otwarta i tak na przemian. Na zewnątrz zlewy do zmywania i stanowiska do skrobania ryb z koszami na odpadki. Super.
Dojście do plaży jest z campingu przez lasek z górki (gorzej z powrotem bo pod górę :)) Przy wejściu parę sklepów i barów (nawet jest jeden czynny do 24 chyba a w sezonie całą dobę). Plaża bardzo szeroka, piękna. Przypływający rybacy sprzedają świeże rybki z kutra (wypatroszone oczywiście) dorsz po 10 zł a flądry chyba po 5 były. Tak że czasami w ciągu dnia zakupiłem parę fląder poszedłem do przyczepy, usmażyłem i wróciłem do rodzinki na plażę z gotowym PYSZNYM i ŚWIERZYM obiadkiem.
Wyjazd ten jak i camping oceniam świetnie. Było bardzo fajnie i miło. Polecam wszystkim.
Camping znaleźliśmy raczej przypadkowo ponieważ jest to chyba pierwszy camping w Krynicy. Skręca się w lewo i pod górkę. Urzekł nas teren a i cena nie była zbyt wygórowana. Postawiliśmy naszą przyczepę na górze w pięknym sosnowym lesie. Pierwsze oględziny utwierdziły nas w wyborze. Wszędzie gniazdka, sanitariaty rewelacja. Dwie duże umywalnie męskie i dwie żeńskie. Gdy jedna była czyszczona to druga była otwarta i tak na przemian. Na zewnątrz zlewy do zmywania i stanowiska do skrobania ryb z koszami na odpadki. Super.
Dojście do plaży jest z campingu przez lasek z górki (gorzej z powrotem bo pod górę :)) Przy wejściu parę sklepów i barów (nawet jest jeden czynny do 24 chyba a w sezonie całą dobę). Plaża bardzo szeroka, piękna. Przypływający rybacy sprzedają świeże rybki z kutra (wypatroszone oczywiście) dorsz po 10 zł a flądry chyba po 5 były. Tak że czasami w ciągu dnia zakupiłem parę fląder poszedłem do przyczepy, usmażyłem i wróciłem do rodzinki na plażę z gotowym PYSZNYM i ŚWIERZYM obiadkiem.
Wyjazd ten jak i camping oceniam świetnie. Było bardzo fajnie i miło. Polecam wszystkim.
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
niedziela, 3 kwietnia 2011
Cała Prawda !!!
Tak, to był bolesny cios. Trzeba zacząć poszukiwania przecieków. Pełen zapału wziąłem się za rozbieranie okien i odsłanianie konstrukcji. Odsłaniając centymetr po centymetrze powoli ukazywał się widok raczej nie pożądany przez właścicieli przyczep. Większość ramek od okien była tak zbutwiała, że rozłaziły się w rękach. Chyba nikt nigdy nie uszczelniał tej przyczepy.
Zaczęła się żmudna odbudowa i sztukowanie konstrukcji. Zakupiłem w Le... Me.... listewkę, puszkę żywicy z utwardzaczem, matę szklaną i przystąpiłem do napraw. Każdy ubytek listwy był docinany, jeżeli była bardzo zniszczona to wymieniałem całą. Po sklejeniu umacniałem matą szklaną i żywicą. Po około 3 miesiącach (brak czasu lub chęci) okna były naprawione i można było ruszyć w podróż...
Zaczęła się żmudna odbudowa i sztukowanie konstrukcji. Zakupiłem w Le... Me.... listewkę, puszkę żywicy z utwardzaczem, matę szklaną i przystąpiłem do napraw. Każdy ubytek listwy był docinany, jeżeli była bardzo zniszczona to wymieniałem całą. Po sklejeniu umacniałem matą szklaną i żywicą. Po około 3 miesiącach (brak czasu lub chęci) okna były naprawione i można było ruszyć w podróż...
czwartek, 31 marca 2011
Odkrywanie nieznanego ...
Podobno właściciel pojazdu cieszy się 2 razy, pierwszy raz jak kupi a drugi jak sprzeda swój pojazd. Z przyczepami chyba jest podobnie choć nie do końca..
Kiedy szczęśliwie przyciągnąłem swój nowy nabytek do domu, cały szczęśliwy i rozpromieniony, pomyślałem że od następnego dnia wezmę się za przegląd żeby jak najszybciej gdzieś pojechać - wszystko jedno gdzie - i poczuć to wspaniałe życie karawaningowe. Chociaż na jeden, dwa dni.
Wstaliśmy następnego dnia z żoną i zaczęliśmy "szykować" naszą nową ukochaną przyczepę. Ładnie utrzymana i z zewnątrz i w środku zachęcała do podróży. Jednak jakież było moje zdziwienie jak otwierając okno troszkę za mocno pociągnąłem i wkręty wyszły z ramy razem z zaczepem. Mówię drobnostka, naprawi się.
Żona za chwilę mnie woła do środka bo właśnie odkryła coś ciekawego.
Niestety była to kolejna rysa na nieskazitelnym wyglądzie naszego drugiego domu. Zasłonięta ładnie poduchami od łóżka straszyła poczerniała ściana. Teraz już wiem skąd był ten zapaszek stęchlizny. Naiwnie myślałem przy zakupie, że to dlatego że wilgoć na zewnątrz i wiejskie otoczenie spowodowały zapaszek. Nic bardziej mylnego moi drodzy. Jeżeli przyczepa nie przecieka to nie ma prawa śmierdzieć w środku. No ale przy zakupie, olśniony dobrym stanem i niewysoką ceną nie pomyślałem o tym.
Oczywiście od ściany zbutwiały również pufy od kanapy.
cdn ...
Kiedy szczęśliwie przyciągnąłem swój nowy nabytek do domu, cały szczęśliwy i rozpromieniony, pomyślałem że od następnego dnia wezmę się za przegląd żeby jak najszybciej gdzieś pojechać - wszystko jedno gdzie - i poczuć to wspaniałe życie karawaningowe. Chociaż na jeden, dwa dni.
Wstaliśmy następnego dnia z żoną i zaczęliśmy "szykować" naszą nową ukochaną przyczepę. Ładnie utrzymana i z zewnątrz i w środku zachęcała do podróży. Jednak jakież było moje zdziwienie jak otwierając okno troszkę za mocno pociągnąłem i wkręty wyszły z ramy razem z zaczepem. Mówię drobnostka, naprawi się.
Żona za chwilę mnie woła do środka bo właśnie odkryła coś ciekawego.
Niestety była to kolejna rysa na nieskazitelnym wyglądzie naszego drugiego domu. Zasłonięta ładnie poduchami od łóżka straszyła poczerniała ściana. Teraz już wiem skąd był ten zapaszek stęchlizny. Naiwnie myślałem przy zakupie, że to dlatego że wilgoć na zewnątrz i wiejskie otoczenie spowodowały zapaszek. Nic bardziej mylnego moi drodzy. Jeżeli przyczepa nie przecieka to nie ma prawa śmierdzieć w środku. No ale przy zakupie, olśniony dobrym stanem i niewysoką ceną nie pomyślałem o tym.
Oczywiście od ściany zbutwiały również pufy od kanapy.
cdn ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)